czwartek, 27 marca 2014

Kryształowe królestwo

(Ala, oczywiście :) Hej, taka krótka informacja, napiszcie czy chcecie tą serię...

-Tak! Nawet ma swoich szpiegów!
To dlatego wyrzucił wczoraj swoje zielone skarpetki, ale zapomniał o moim swetrze, jednak ciekawość zwyciężyła i spytałam.
- Ale dla czego?!
-Bo tylko władca może nośić...
Ale nie dokończył, co najgorsze, przerwał im mały człowieczek z bardzo długą szpadą.
-Odkryliśmy na tym obszarze coś zielonego- oznajmił.
-Muwiłem ci...- szepną do mnie Tom.
-Proszę to zwrócić.
-Nie!- Krzyknęłam mimo woli, choć nie było to dobrym zachowaniem, bo człowieczek zmarszczył brwi i nic nie powiedział.
-No to nie dobrze.- wycedził- Bardzo nie dobrze.
-Cio cię ctało?- Malutka Joe po dłurzszej pierwie milczenia się odezwała.
W tej chwili człowieczek oddalił się o parę małych kroczków z wyrazem zamyślenia, może to dlatego że stanęliśmy w równym rzędzie, a muszę przyznać że wyglądamy dość dziwnie... W sumie nawet nie jesteśmy do siebie podobni, Tom i Joe są, oboje bruneci i z brązowymi oczami, oczywiście rużnią się wiekiem, Tom jest pęłnoletni, a Joe ma dopiero 4 latka... A ja, szatynka z zielonymi oczami... Z zielonymi ta myśl krążyła po moim umyśle jak planeta po orbicie, planeta, która miała zaraz wybuchnąć, od przeciąrzenia informacji. Nasi rodzice nie byli kimś wielkim, a zresztą i tak nie żyją, mama umarła gdy Joe miała 2 lata, a tata zginął bez śladu. Z resztą trwała wtedy wojna i kazali kryć się w domach, ale nie męszczyznom, oni musieli walczyć.
- Ty...- Odezwał się człowieczek, ale o dziwo nie odezwał się z kpiemiem ale tak jakby z szacunkiem, do mnie, wpatrywał się prosto w moje szmaragdowo zielone oczy, może uważał je za złamanie prawa... Ale to nie moja wina, mam takie po ojcu!
-Choć, musisz pójść ze mną...

C.D.N...

wtorek, 25 marca 2014

Kryształowe Królestwo

Roździał 1

W Szmaragdowym lesie...

Obok mnie leżała malutka Joe, a przed namiotem stał Tom, jednym słowem była cała rodzina.
-Juź poja wstafać?- zapytała Joe ujżawszy że jej starsza siostra nie śpi.
-Nie, śpij dalej Joe, musisz mieć na jutro dużo energii.- odparłam, ziewając.
-Hej, dziewczyny!- zawołał Tom.- Nie śpicie jeszcze?!
-A co?- spytałam.
-Za kilka godzin musimy dalej iść w drogę!
-To nie jutro?
-Nie.
No to pięknie, znów będe zmęczona, pomyślałam. Ale nagle coś mi się przypomniało, zostawiłam wczoraj swój sweter za namiotem, bo przybijając gwoździe spociłam się i zdjęłam sweter. Postanowiłam więc po niego pójść.
-Tom, pilnuj Joe, ide coś sprawdzić.-rzekłam z nadzieją, że Tom nie będzie miał nic przeciwko.
-Co?! Carry, przecierz wiesz jak tu jest nie bezpiecznie! - powiedział Tom bardziej poważnym tonem niż kiedy kolwiek.
Zdziwiłam się, muszę przyznać, gdy Tom się martwi mówi mi po zdrobieniu, Carry, a przecierz mam już 16 lat! Co on chce mnie jeszcze niańczyć?!
-Tom, daj spokój, idę po sweter!- krzyknęłam.
-Jaki sweter?
-Ten zielony, wiesz, mój ulubiony.
-Zielony?!
 -Tak, to źle?
-Bardzo! Zapomniałaś że zabronione jest noszenie zielonych ubrań?
-Ale...
-Władca Szmaragdowego Grodu każe za to ścięciem głowy!
-Co?!

Ciąg dalszy jutro...

-Ala

Będe jednak pisać, ile mi sił starczy, nie po roździale.